Źródło: www.sportowefakty.pl |
Chociaż od ostatnich
meczów eliminacyjnych naszej kadry minęły już prawie dwa
tygodnie, wciąż nie milkną echa licznych wydarzeń, które
przewinęły się przez te kilka dni zgrupowania. Z jednej strony po
trzech spotkaniach mamy na koncie siedem punktów i w grupie
ustępujemy jedynie Czarnogórze, która zgromadziła tyle samo oczek
co Biało-Czerwoni, a prowadzi tylko dzięki lepszemu bilansowi
bramkowemu. Co więcej, w rankingu FIFA awansowaliśmy na rekordowe
piętnaste miejsce, a tak wysoko jeszcze nigdy wcześniej nie
byliśmy. Na papierze wygląda to pięknie. Niestety, kto oglądał
zmagania Polaków, ten wie, że zarówno z Danią, jak i (zwłaszcza) z
Armenią, nasi piłkarze zaprezentowali się przeciętnie, a gdyby
nie fura szczęścia i geniusz Roberta Lewandowskiego, zamiast
sześciu punktów, równie dobrze moglibyśmy nie zdobyć ani
jednego. Dużo wskazuje też na to, iż kiepska forma niektórych
zawodników ma swoje przyczyny poza boiskiem, gdyż obecnie najwięcej
mówi się o domniemanej aferze alkoholowej, w której mieli
uczestniczyć niektórzy kadrowicze. Chociaż z pewnością sporo w
tym plotek i niedomówień, ewidentnie jest coś na rzeczy, zwłaszcza
gdy czyta się wypowiedzi selekcjonera Nawałki i prezesa Bońka.
Adam Nawałka, selekcjoner z klasą. Źródło: www.pinterest.com |
Zgodnie z definicją zawartą w słowniku języka polskiego, reprezentacja to inaczej „grupa osób
występująca w czyimś imieniu", a także „grupa
zawodników reprezentująca w zawodach barwy swojego kraju, klubu lub
miasta". Ciekawie wygląda jednak zestaw synonimów tego słowa.
Możemy tam znaleźć między innymi takie hasła, jak:
„przedstawicielstwo", „delegacja”, „okazałość”,
„wystawność”, czy nawet „elegancja” i „splendor”. No
właśnie, ilekroć mówi się o reprezentowaniu przez kogoś danej
grupy ludzi, w domyśle pojawia się osoba najlepsza w swoim fachu,
która nie tylko potwierdzi własną klasę, ale i przedstawi w jak
najlepszym świetle środowisko, z którego się wywodzi. Selekcjoner
drużyny narodowej zawsze stara się, aby powołania wędrowały do
zawodników najlepszych na swoich pozycjach, czyli takich, którzy
nie tylko nie przyniosą wstydu na cały świat, ale z dumą będą
walczyć o jak najwyższe uznanie dla swojego narodu. Szkoda tylko,
że niektórzy zapominają, że reprezentując kraj, robią to nie
tylko na boisku, ale przez cały okres zgrupowania. Także na
treningach, w hotelach i w czasie wolnym.
Rozumiem,
że w ostatnich latach w reprezentacji panuje dobra atmosfera i sporo
zawodników to prywatnie dobrzy znajomi. Rozumiem, że jeżeli dwoje
przyjaciół nie widziało się przez dłuższy czas, to naturalnym
będzie dla nich wspólne uczczenie przerwania rozłąki. Rozumiem
nawet to, że tacy panowie spotkają się na pogaduchach przy piwku i
dobrym jedzeniu, w końcu alkohol jest dla ludzi, a kto ma trochę
oleju w głowie, ten wie, na ile może i powinien sobie pozwolić.
Zupełnie jednak nie rozumiem, a wręcz obrzydza mnie, gdy słyszę,
że między meczami, tak ważnymi dla milionów kibiców w naszym
kraju, co poniektórzy piłkarze nie potrafią powiedzieć sobie stop
i najzwyczajniej w życiu się upijają. Obrzydza mnie, gdy słyszę,
że jeden z nich wchodził na kolanach po schodach, drugi wymiotował
na oczach recepcji hotelu, a trzeci zarwał noc i na pomeczową
analizę spotkania z Danią trzeba było go dobudzać. Najbardziej
jednak obrzydza mnie „tumiwisizm” i bezczelne wykorzystywanie
dobrego (i niestety trochę naiwnego) serca selekcjonera. Osobiście
uważam, iż Adam Nawałka jest najlepszym sternikiem kadry od czasów
Antoniego Piechniczka – po pierwsze, osiągnął historyczny wynik
(ćwierćfinał Euro 2016 i pechowa porażka po rzutach karnych z
późniejszym mistrzem, Portugalią), a po drugie, jest człowiekiem
z prawdziwą klasą. Nie tylko świetnie prezentuje się w trakcie
spotkań i konferencji prasowych, ale żyje też w zgodzie z władzami
PZPN, a dodatkowo ceni sobie zdanie kibiców i zawodników, co
pozytywnie odróżnia go na przykład od takiego pana Smudy czy
Janasa. Jakże bezczelnym jest więc żerowanie na jego opiekuńczej
i wręcz ojcowskiej postawie względem zawodników, którym ufa i
liczy na jak najlepsze występy ku chwale i zadowoleniu ojczyzny.
Łukasz Teodorczyk, źródło: http://i.iplsc.com |
W
kontekście reprezentacyjnej balangi, w mediach najczęściej
przewijały się dwa nazwiska – Boruc i Teodorczyk. Sporo uwagi
poświęcono także obecnemu dyrektorowi kadry i jednocześnie
eks-reprezentantowi, Tomaszowi Iwanowi, odpowiedzialnemu za różnego
rodzaju integracje w drużynie. Gdzieś też można było usłyszeć
plotki o Gliku, a co poniektórzy liczyli na pojawienie się na
liście nazwiska Sławomira Peszki, który przez swoje alkoholowe
ekscesy z przeszłości stał się legendą jeszcze za życia;
jednak tym razem najwyraźniej stronił od procentów, ewentualnie
wypił swój „przydział” w sposób kulturalny. O ile podwójny
recydywista Boruc już dawno nie jest wyborem numer jeden w bramce i
jego pożegnanie z kadrą nie wpłynęłoby znacząco na poziom
zespołu, o tyle postawa świetnie ostatnio dysponowanego w barwach
Anderlechtu Bruksela Łukasza Teodorczyka budzi niepokój i niesmak.
Oglądając spotkanie z Armenią, miałem wrażenie, że zamiast
lidera klasyfikacji strzelców ligi belgijskiej, w trykot z numerem
14 przyodział się jakiś podstawiony i zupełnie niedoświadczony
junior. Przy praktycznie każdej akcji był spóźniony, nie potrafił
poprawnie obliczyć toru lotu piłki, a irytacja jego partnera z
ataku, Roberta Lewandowskiego, z każdą minutą tylko się
pogłębiała. Absencja kontuzjowanego Arkadiusza Milika była
wyraźna aż nadto, a zejście Teodorczyka z boiska przyniosło ulgę
wielu oglądającym. Wyrażam zatem nadzieję, że pogłoski o
zachowaniu Glika są nieprawdziwe, gdyż w formie jest to jeden z
najlepszych stoperów w Europie; niestety w meczach z Danią i
Armenią naprawdę sprawiał wrażenie, jakby był nieco
„wczorajszy”.
Adam
Nawałka i Zbigniew Boniek twardo deklarują, iż balangowiczom nie
popuszczą, a dobro zespołu stawiają ponad indywidualności. Możemy
oczywiście cieszyć się, że u nas, w przeciwieństwie na przykład
do takiej reprezentacji Anglii, największe gwiazdy to także
najwięksi profesjonaliści. Lewandowski, Błaszczykowski, Piszczek
czy Fabiański to na tyle inteligentni i doświadczeni piłkarze, że
doskonale wiedzą, ile kosztowałaby ich jedna głupia decyzja, przez
którą mogliby przekreślić lata ciężkiej pracy i wyrzeczeń, aby
dojść do tak wysokiego poziomu. Szkoda tylko, że nie wszyscy
potrafią zaprezentować klasę i zaprzepaszczają wielką szansę,
którą dało im życie. Wśród zawodowych piłkarzy często można
znaleźć ludzi, którzy wywodzą się z trudnych środowisk, a piłka
nożna okazała się dla nich jedyną drogą ku lepszej egzystencji.
Niektórzy, pod okiem mądrych trenerów i psychologów, osiągają
szczyt i chcą na nim pozostać jak najdłużej, co jednak wiąże
się z brakiem jakichkolwiek kompromisów; inni niestety zadowalają
się transferem do przeciętnego klubu za granicę, a wraz z
pojawieniem się obiecujących sum na koncie, tracą swoje ambicje i
nie zależy im już na dalszym rozwoju.
Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, źródło: http://jastrzabpost.pl |
Ktoś
mógłby powiedzieć, że picie alkoholu to nic zdrożnego, a
piłkarze to dorośli ludzie, którzy przecież odpowiadają za swoje
czyny. Jeżeli jednak reprezentacja kojarzy nam się ze słowami,
które przytoczyłem na początku wpisu, każdego zawodnika wysłanego
na boje z innymi nacjami powinien obowiązywać swego rodzaju
protokół dyplomatyczny. W końcu wolelibyśmy chyba, żeby nasz
naród był rozpoznawalny w sportowym świecie dzięki swojej waleczności,
nieustępliwości i klasy na boisku (oraz poza nim!), a nie z
zakrapianych do rana imprez, po których zawodnicy nie mogą dojść
do siebie nawet w trakcie meczu. Z całego serca życzę także
naszej drużynie, aby jak najwięcej członków zespołu wzorowało
się na Lewandowskim czy selekcjonerze Nawałce, a zdobycze punktowe
odzwierciedlały wydarzenia na boisku i nie były tylko wynikiem
niebywałego szczęścia. Następny i niezwykle ważny test już
11 listopada w Bukareszcie!
Pozdrawiam,
Daniel Wu., AKA Bzdur Stejk
Daniel Wu., AKA Bzdur Stejk
Że tak napiszę, Polacy mają opinie tych co dużo piją i balują wiec akurat ci pijący kibice nie powinni mieć nic przeciwko takiej "reprezentacji" bo jest jak najbardziej realna :) gorzej z tymi nie pijącymi ich złość może być zrozumiała. No ale to jest niestety pijacka etykieta polaczków :)
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że tych piłkarzy z balangi powinni wyrzucic z kadry. Po pierwsze żeby pokazać że lepiej nie pić na zgrupowaniach. Nie przestrzegasz reguł - wylatujesz. Dwa to mamy tyle piłkarzy w kraju, niech dadzą szanse następnym.
Fajny tekst. Pozdrawiam.
Jak to się popularnie mówi - "pić trzeba umić" ;) Tak jak napisałem, osobiście nie mam nic do spożywania alkoholu, jednak powinno się to robić z głową, tj. w odpowiednim miejscu i czasie oraz w stosownych ilościach. Kadrowi balangowicze najwidoczniej tego nie rozumieją i zgadzam się z Tobą, że powinno im się pokazać drzwi, ewentualnie zawiesić w prawach reprezentanta na jakiś czas.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam!